
Pracownicy PIP skontrolują firmy

Jest to następstwem nowelizacji ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, które od 1 stycznia nie może być niższe niż 13 zł za godzinę. Wspomniane ewidencjonowanie czasu pracy ma umożliwić inspektorom Państwowej Inspekcji Pracy sprawdzenie, czy pracownik zatrudniony na kontrakcie jest prawidłowo wynagradzany.
Nowe przepisy mogą być ważne dla zatrudnionych w ochronie, sprzątaczek i kateringu, bo w tych branżach w ostatnich latach wynagrodzenie było o wiele niższe. Jednak dla większości zleceniobiorców i samozatrudnionych zmiana przepisów będzie stanowiła tylko jeszcze jeden obowiązek, prowadzenia ewidencji własnego czasu pracy na użytek inspektorów PIP- powiedział Grzegorz Baczewski, ekspert Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. -Skutkiem wprowadzenia tych przepisów może być również to, że np. dobrze zarabiający informatycy będą musieli powiedzieć, ile czasu faktycznie pracowali nad danym zadaniem. Może się wtedy okazać, że firmy obniżą im wynagrodzenia, jeśli dowiedzą się, że pracę, która była zaplanowana na miesiąc oni wykonali w ciągu kilku dni - dodał ekspert.
Dla większości pracujących prowadzenie takiej ewidencji będzie wyłącznie biurokratycznym obowiązkiem. Dlatego apelowaliśmy do rządu, żeby wprowadzić pułap wynagrodzenia, powyżej którego już nie trzeba będzie prowadzić takiej ewidencji- mówi Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP. -Bez sensu jest przecież to, żeby osoba, która zarabia 3-4 tys. zł miesięcznie musiała się spowiadać zleceniodawcy z ilości przepracowanych godzin. Jestem pewien, że w wielu przypadkach prowadzenie takiej ewidencji będzie fikcją.
Od tego, dość uciążliwego obowiązku będą tylko zwolnione osoby, które same wybierają sobie miejsce i czas swojej pracy, a otrzymują tylko wynagrodzenie prowizyjne. -Mało kto na tym skorzysta, bo te wszystkie warunki muszą być spełnione łącznie. Wystarczy więc, że zleceniodawca wskaże zleceniobiorcy, gdzie ma pracować albo że zleceniobiorca wynegocjuje sobie stałą podstawę wynagrodzenia, i już będzie musiał zapisywać godziny swojej pracy- dodał Baczewski. Państwowa Inspekcja Pracy dostała właśnie 2,5 mln zł na 59 nowych etatów dla inspektorów, którzy mają się zająć kontrolowaniem przestrzegania nowych przepisów.
Roman Giedrojć, główny inspektor pracy powiedział, że już 1 stycznia inspektorzy PIP rozpoczną kontrole przestrzegania przepisów związanych z wypłacaniem 13 zł minimalnego wynagrodzenia godzinowego zleceniobiorcom i osobom, które prowadzą działalność gospodarczą, a które współpracują z przedsiębiorcą na podstawie zlecenia albo umowy o świadczenie usług. Główny inspektor pracy podkreślił, że obowiązkiem przedsiębiorców jest prowadzenie ewidencji czasu pracy osób zatrudnionych na kontraktach cywilnoprawnych, chyba że umówią się one ze zleceniobiorcą, że same będą prowadziły taką ewidencję. Podczas pierwszej kontroli w mikro-, małych i średnich firmach inspektorzy PIP nie będą karali za niewywiązanie się z tych obowiązków. W czasie drugiej wizyty w firmie nie będzie już taryfy ulgowej.
Nowe przepisy mogą być ważne dla zatrudnionych w ochronie, sprzątaczek i kateringu, bo w tych branżach w ostatnich latach wynagrodzenie było o wiele niższe. Jednak dla większości zleceniobiorców i samozatrudnionych zmiana przepisów będzie stanowiła tylko jeszcze jeden obowiązek, prowadzenia ewidencji własnego czasu pracy na użytek inspektorów PIP- powiedział Grzegorz Baczewski, ekspert Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. -Skutkiem wprowadzenia tych przepisów może być również to, że np. dobrze zarabiający informatycy będą musieli powiedzieć, ile czasu faktycznie pracowali nad danym zadaniem. Może się wtedy okazać, że firmy obniżą im wynagrodzenia, jeśli dowiedzą się, że pracę, która była zaplanowana na miesiąc oni wykonali w ciągu kilku dni - dodał ekspert.
Dla większości pracujących prowadzenie takiej ewidencji będzie wyłącznie biurokratycznym obowiązkiem. Dlatego apelowaliśmy do rządu, żeby wprowadzić pułap wynagrodzenia, powyżej którego już nie trzeba będzie prowadzić takiej ewidencji- mówi Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP. -Bez sensu jest przecież to, żeby osoba, która zarabia 3-4 tys. zł miesięcznie musiała się spowiadać zleceniodawcy z ilości przepracowanych godzin. Jestem pewien, że w wielu przypadkach prowadzenie takiej ewidencji będzie fikcją.
Od tego, dość uciążliwego obowiązku będą tylko zwolnione osoby, które same wybierają sobie miejsce i czas swojej pracy, a otrzymują tylko wynagrodzenie prowizyjne. -Mało kto na tym skorzysta, bo te wszystkie warunki muszą być spełnione łącznie. Wystarczy więc, że zleceniodawca wskaże zleceniobiorcy, gdzie ma pracować albo że zleceniobiorca wynegocjuje sobie stałą podstawę wynagrodzenia, i już będzie musiał zapisywać godziny swojej pracy- dodał Baczewski. Państwowa Inspekcja Pracy dostała właśnie 2,5 mln zł na 59 nowych etatów dla inspektorów, którzy mają się zająć kontrolowaniem przestrzegania nowych przepisów.
Roman Giedrojć, główny inspektor pracy powiedział, że już 1 stycznia inspektorzy PIP rozpoczną kontrole przestrzegania przepisów związanych z wypłacaniem 13 zł minimalnego wynagrodzenia godzinowego zleceniobiorcom i osobom, które prowadzą działalność gospodarczą, a które współpracują z przedsiębiorcą na podstawie zlecenia albo umowy o świadczenie usług. Główny inspektor pracy podkreślił, że obowiązkiem przedsiębiorców jest prowadzenie ewidencji czasu pracy osób zatrudnionych na kontraktach cywilnoprawnych, chyba że umówią się one ze zleceniobiorcą, że same będą prowadziły taką ewidencję. Podczas pierwszej kontroli w mikro-, małych i średnich firmach inspektorzy PIP nie będą karali za niewywiązanie się z tych obowiązków. W czasie drugiej wizyty w firmie nie będzie już taryfy ulgowej.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj